III rozdział
Life is brutal…
Całą noc Ania nie mogła spać. Byłą za bardzo podniecona zgodą rodziny by uspokoić się i wtulić w poduszkę. Ciągle rozmyślała, jak to będzie. Co mysi ze sobą wziąć… Z kim usiąść w autobusie… Ile jedzenia spakować… Jednym słowem- nie potrafiła normalnie funkcjonować.
Następnego dnia rano czuła się bardzo źle. Była niewyspana i głodna. Mama była już w pracy, więc sama musiała przygotować dla siebie śniadanie.
Kiedy zjadła tosty, od razu poczuła się o wiele lepiej. Nie była już tak mocno zaaferowana wyjazdem, tak więc postanowiła poleżeć na kanapie i spróbować zdrzemnąć się troszeczkę. Niestety spokojne leniuchowanie przerwała piszcząca Pistacja. Zdenerwowana, wciąż odrobinę zmęczona Ania prędko się ubrała w to, co miała pod ręką i wyszła z psem na spacer.
Na dworze spotkała Maćka, kolegę ze szkoły, który też jedzie na tą samą wycieczkę. Rozmawiali o Mazurach przez ponad godzinę. I pewnie robili by to dalej, gdyby to Anny nie zadzwonił tata.
- Gdzie jesteś? Słyszałem jak wychodziłaś z domu, ale to było godzinę temu. Wstałem z łóżka już dawno temu a ty gdzie się szlajasz?- Nawrzeszczał jej do słuchawki.
- Już wracam, jestem niedaleko domu.
Zasmucona Ania pożegnała się z kolegą, zawołała Pistację i skierowały się ku ul. Jadnoberetowej. Kiedy dotarły do domu, ojciec zrobił wielką awanturę. Skruszona dziewczyna obiecała poprawę i postanowiła, że może zapłacić za swoje błędy. Postanowiła zrezygnować z brania dodatkowych pieniążków na wycieczkę. Nie przyszło jej to łatwo, lecz nie chciała mieć nic na sumieniu. Aby wyrzucić z siebie żal, złość i rozczarowanie napisała na kartce: „Life is brutal”, która nakleiła na drzwi, by zawsze pamiętać o tym, że niemożna mieć wszystkiego, czego się pragnie.
Terazawsze, gdy spogląda na drzwi, wie, że postąpiła zgodnie z regułami Bożymi, zgodnie ze słowem Boga, którego kocha nad życie. Musiała wynagrodzić mamie i tacie złe uczynki, nieprawidłowe zachowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz